Pierwsze dni grudnia przyniosły niepokojące informacje ze Zjednoczonego Królestwa. Otóż wynegocjowane przez brytyjski rząd i zaakceptowane przez wszystkie kraje Unii Europejskiej warunki „Brexitu” zostały zakwestionowane przez polityków na Wyspach. Z tego względu premier May przełożyła głosowanie Parlamentu nad warunkami wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Jednak bez względu na to, czy Zjednoczonego Królestwo opuści Unię na podstawie umowy, czy bez porozumienia pewne jest, że fakt ten odbije się na wszystkich przedsiębiorstwach robiących interesy z Brytyjczykami. Pytaniem pozostaje tylko zakres zmian i problemów.
Nie ma potrzeby zagłębiania się w meandry unijnej polityki i prawa, wystarczy wskazanie, że podstawowym założeniem Zjednoczonej Europy jest możliwość korzystania z dawanych przez nią możliwości pod warunkiem wypełnienia określonych obowiązków. To oznacza, że ze sztandarowych projektów unijnych – swobodnego przepływu towarów, usług i kapitału – mogą w pełni korzystać tylko państwa członkowskie. Inne kraje jedynie w takim zakresie, w jakim przewidują to umowy zawarte przez nie z politykami z Brukseli. Innymi słowy obecnie gra toczy się o to, jak bardzo „obcym” dla Unii państwem stanie się Wielka Brytania po 29 marca 2019 roku.
W praktyce „Brexit” bez porozumienia będzie oznaczał m.in. konieczność oclenia wszystkich towarów sprowadzanych z Wielkiej Brytanii i sprzedawanych na tamtejszy rynek, przechodzenia kontroli granicznej (a być może nawet posiadania wizy), czy zakaz swobodnego transportowania towarów przez polskich kierowców. Poważne problemy mogą czekać także Polaków prowadzących firmy na Wyspach, czy wysyłających tam swoich pracowników. Równie trudne może okazać się egzekwowania wyroków brytyjskich sądów, czy ściganie angielskich dłużników. W każdym razie każdy mający jakiekolwiek relacje biznesowe z obywatelami Wielkiej Brytanii powinien już przygotować się na „twardy” „Brexit”, tym bardziej, że czasu pozostało niewiele.